Autor Wiadomość
Fist
PostWysłany: Czw 22:24, 26 Kwi 2007    Temat postu:

ja mam wiele teorii na temat tego co po smierci...
Deithe
PostWysłany: Czw 22:18, 26 Kwi 2007    Temat postu:

Rozumiem, zależy kto jaką ma koncepcję umierania i życia po życiu Wink

No bo w sumie to zależy jak go zabili. Bo jest napisane, że go skatowali. To może oznaczać wszystko od "bili i kopali aż zabili co może trwać długo" do "uderzyli jego głową w mur i nie miał nawet czasu cokolwiek pomyśleć".

No i potem jest koncepcja życia po życiu, bo każdy w coś wierzy - Niebo, Piekło, Pustka itd, itp... a ja ostatnio przeczytałem o bardzo fajnej koncepcji Smile
Że po prostu nie ma ani Piekła ani Nieba, ale czas zatrzymuje się w momencie śmierci i człowiek trwa tak przez wieczność w chwili swojej śmierci Smile Dla mnie całkiem przerażające - choć już się bólu nie czuje.

D.
Fist
PostWysłany: Czw 22:13, 26 Kwi 2007    Temat postu:

Deithe napisał:
Fistandantilus napisał:
pozwala to patrzec na pewne rzeczy inaczej


No on już potem chyba nie patrzył, jak go zaciukali Razz


niewiesz co jest po smierci...a umieranie to tez pewne doswiadczenie...i zanim skonasz pozwala czasem srozumiec to i owo...umierasz i ostatnia mysl to: "a wiec tak to wlasnie wyglada..."

ale nie zdziwie sie jesli nie zrozumiecie o co mi chodzi Wink
Deithe
PostWysłany: Czw 22:04, 26 Kwi 2007    Temat postu:

Fistandantilus napisał:
pozwala to patrzec na pewne rzeczy inaczej


No on już potem chyba nie patrzył, jak go zaciukali Razz

Kas, nie czepiaj się - późno było ;]

D.
Fist
PostWysłany: Czw 21:40, 26 Kwi 2007    Temat postu:

eh... ja sie zazwyczaj ciesze z nowych doswiadczen... nawet tych zlych... pozwala to patrzec na pewne rzeczy inaczej. a smierc byla dla niego nowym doswiadczeniem, wiedzial ze kiedys umrze... a widzial juz wszystko co chcial i cieszyl sie ze ma mozliwosc poznania nowych miejsc... wiem moze to wydawac sie troche dziwne... ale coz... mi sie podoba... kiedys o tym myslalem i wydalo mi sie pasujace...

akapity? moze masz racje...ale co za roznica...
Kasandra Wredna
PostWysłany: Czw 20:46, 26 Kwi 2007    Temat postu:

Przestań się już uczyć do matury Deithe. Widać że przedawkowałeś Smile.

Słyszałeś kiedyś o akapitach Fist? Strasznie trudno mi się czytało taki długi ciągły tekst.

Ogółnie mi się podoba. Chociaż to umieranie z uśmiechem na ustach... Amfetamina prawda? Wink
Deithe
PostWysłany: Śro 23:00, 25 Kwi 2007    Temat postu:

No to tak, żebym nie zapomniał :
- "jakby" pisze się razem
- mądrość to rodzaj żeński
- zamieniłbym "szlachtę" na "arystokracje" bo masz masło maślane

Dobra a teraz ze spraw bardziej merytorycznych.
Fajne opowiadanko. Skupia się na postawie epikurejskiej, by nie rzec hedonistycznej, bo to ma dzisiaj zabarwienie pejoratywne. "Carpe diem" jak się patrzy. Pięknie, bardzo wizualnie przedstawiona sensualność (nie mylić z sexualnością Razz).
Oczywiście fabuła skupia się na szczęściu które dają najmniejsze rzeczy jakie napotykamy na naszej drodze, o czym ludzie często zapominają, ponieważ w naturze mają nienasyconą ambicję (tutaj podejrzewam opozycje do żebraka - szlachtę).

W sumie tak jak mówię, wszystko nieźle pokazane i myśl niezła, choć dla mnie osobiście zbyt to skrajne i ostateczne to całe uśmiechanie się jak zabija cię banda małolatów. Chyba, że był szalony, ale nie sądzę.

Z kolei zauważyłem dziwną rzecz - to pewnie tylko moja wyobraźnia, ale napisane jest, że "Obserwował ludzi, którzy codziennie rano powoli budzili się do życia.". Nie sypiał wcale, czy jak? Bo jakieś takie dziwne wrażenie odniosłem, ale czepiam się specjalnie Razz

Całkiem niegłupie Wink
<Raz dla odmiany chciałem coś porządnie skomentować i zabrzmieć przy tym profesjonalnie Wink>

D.
Kaleb
PostWysłany: Śro 21:46, 25 Kwi 2007    Temat postu:

No Fist - powiem krótko - bardzo ładne Smile
Fist
PostWysłany: Śro 21:37, 25 Kwi 2007    Temat postu: I takie to było życie...

Cóż... Chciałem tylko coś wam powiedzieć. Znałm kiedyś pewnego człowieka. Może i nie był tak zamożny jak wszyscy. Nie był obdarowany magią i nie potrafił walczyć jak prawdziwy wojownik. Kim on był? Żebrakiem. Całymi dniami włóczył się po mieście. Obserwował ludzi, którzy codziennie rano powoli budzili się do życia. Wykonywali swoje codzienne, poranne czynności. Kupcy otwierali swoje sklepiki, rozkładali towary na straganach i czekali na pierwszych klientów. Strażnicy zmieniali swoje warty, kończąc je obchodem po murach. Chłopi gnali do miasta, by sprzedać swoje towary. Byli to prości ludzie. Nie to, co ci wielmożni panowie i szlachetne damy, które nazywano szlachtą. Oni budzili się, kiedy chcieli. Ich dzień różnił się od dnia zwykłych ludzi. Tak obserwował sobie każdy ranek. Gdy słońce stawało w zenicie on nadal obserwując szukał jakiegoś pożywienia, często za jakąś przysługę dostawał coś na ząb. Gdy już spożył skąpy posiłek i nie widział żadnej innej możliwości znalezienia czegoś do jedzenie spacerował sobie po mieście. Oglądał codzienną krzątaninę, nasłuchiwał odgłosów miasta. Odgłosy zaciętych dyskusji i targów, śmiech ganiających się dzieci, skrzypienie kół od wozów z towarami, i wielu innych, które dla niego w połączeniu tworzyły najlepszą muzykę... muzykę życia. Każdy oddech napełniał jego nozdrza zapachami ulicy. Jego własnym smrodem, końskimi odchodami i wieloma przeróżnymi zapachami ze ścieków, ale było tam też wiele przyjemnych zapachów. Dochodzących ze sklepów. Zapachy perfum, świeżych owoców, pieczywa. A całość zapachów miasta tworzyło dla niego najznamienitszy perfum... zapach życia. Dni mijały jeden za drugim. Wiele myśli przewijało się przez jego głowę. Wiele wizji. Często rozmawiał o tym z ludźmi, którzy chcieli go wysłuchać. Jak to możliwe, że mimo nędzy w jakiej był, mimo szarej monotonni, potrafił zachwycać się wszystkim, co widział i czuł. Przemawiał przez niego wielka mądrość. Zawsze pogodny i uśmiechnięty. Jak by wszystko rozumiał. Jak by wiedział, co się wydarzy następnego dnia. A codziennie działo się to samo. Po wielu rozmowach pokazał on mi czym naprawdę jest szczęście, a było ono niczym innym jak świadomością bytu, w jakim się znajduje. Tak dni mijały. Ciągłe włóczęgi, szukanie jedzenia i obserwowanie. Aż pewnego dnia, gdy dzień dobiegał końca kilku podpitych młodzików skatowało go na śmierć. A wyraz jego twarzy przedstawiał uśmiech, jakby się radował z możliwości poznania nowego doświadczenia...

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group