Forum "Kraina Smoków" Strona Główna
->
Piraci z Karaibów
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Wrota Krainy
----------------
Tablica Ogłoszeń
"Smoczy Kurier"
News Blues
Wieści z Sesji
Wieści Niesamowite
Wieści ze Świata
Poszukiwani
Sesje
Gracze
Wydarzenia
NPC
Wolne Miasto Lumaris
Wioska Odtrąconych
Caen
Draknor
Nyglash
Kondemorium
Sannastra
Północne Królestwo
Południowe Królestwo
Porty Korsarzy
Korsarska Droga
Bagna
Cteleh, Wyspa Środka
Wyspy Zachodnie
Wyspy Wschodnie
Wielkie Wody
Wulkan
Góry Lodowe (zachodnie)
Góry Lodowe (wschodnie)
Góry Mgliste (południowo zachodnie)
Góy Mgliste (południowo wschodnie)
Płaskowyż
Immortem
Sesja Ferdasa
Sesja Galusa
Nieśmiertelniki
Karty Postaci
Karty Postaci
Kwiaty
Warzywa
Immortem 2
Zioła
Drzewa
Post-Apocalyptia
Owoce
Krzewy
Terytorium Purpury
Teyraa
Zasirah (Kamienne Miasto Orła)
Uniwersum
Piraci z Karaibów
Demonologia
System Gry PzK
Karty Postaci PzK
Karty NPC
Kun
Carasol
Karty Postaci
System i Świat
Godworld
Skyra
Podziemia Kun
Smoczy Skarbiec
----------------
Wielka Biblioteka (Historia & Geografia)
Świątynia Wszystkich Bóstw (Religia)
Bestiariusz (Fauna)
Zielnik (Flora)
Akademia Sztuk (Umiejętności)
Grimoire Wszystkich Magii (Księga Czarów)
Zbrojownia (Uzbrojenie)
Królewski Skarbiec (Artefakty)
Spis Heraldyczny (Organizacje)
Gildia Alchemików (Alchemia)
Pracownia Wynalazcy (Wynalazki)
Sekrety Rodowe (Zdolności Specjalne)
Smoczy Skarbiec
System
----------------
System Gry
Mieszkańcy Krainy
----------------
Spis Ludności (Karty Postaci)
Wizytówki Mistrzów Gry
Pamiętniki
Dziennik Zadań
Cmentarz
Mauzoleum
Krypta NPC
Schemat karty postaci
Sesje
----------------
Zamknięte Rozdziały
Smocze Ziemie - Królestwo
Lumaris i Porty Korsarzy
Wulkan - Draikensoth’ei, Dom Ognia
Khanat - Pustynia Zbielałych Kości
Półwysep Dusz i Kondemorium
Wyspy Wschodu "Ichtan Otah"
Puszcza Koryn
Równiny Nazirith
Półwysep Obfitości - Imperium
Srebrna Kraina - Sillin oi’t
Drakerra
Interludium Sesyjne
----------------
Interludium : Bezdroża
Interludium : Gdzieś-Kiedyś
Interludium : Dominium Śmierci
Multiversum
----------------
Światy Multiversum
Strefa PvP
----------------
Regulamin
Arena
Pierwszy Otwarty Turniej PvP
Wielka Wojna
Pobojowisko
Tematy luźno związane z Sesją
----------------
Odnośnie sesji
Podium
Hala Sławy
Konkursy
Pytania
Opowiadania
Interpretacja walki PvP
Pomysły
----------------
Nowe Pomysły
Ankiety
Poprawki
Spameriada
----------------
Co tylko do głowy przyjdzie...
Gamez
Linkownia
Galeria
----------------
Dragoonworld
Fantasy
Free Style
Agora
----------------
Agora
Linki, buttony...
----------------
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Selainwila
Wysłany: Śro 17:33, 13 Lip 2016
Temat postu:
- Myślę, że można by ich złączyć ze sobą. Plecami? - uśmiechnęłam się chytrze i spojrzałam na oficerów. - Tak, żeby do końca życia mogli słyszeć swoje jęki, ale już nigdy nie byli w stanie zobaczyć się nawzajem. Do końca życia zdani na współpracę ze sobą. - spojrzałam na banshee.
Wrzuciła go do siebie. Sądziła, że będzie w stanie używać jego mocy. Ale czy zachowała swoją? Muszę być blisko. Postarałam się dyskretnie odnaleźć wzrokiem Peti i Karinę. Złapanie ducha to nie lada wyzwanie. Może też powinnam ją zjeść?
Eroon
Wysłany: Pon 12:58, 25 Kwi 2016
Temat postu:
Selanwilla:
Wszyscy prócz Khaera opuściliście jego kajutę i udaliście się na statek. Tam już czekała Kamalis, marynarze zaś trzęśli się ze strachu po kątach.
Zjawa ujrzawszy Cię uśmiechnął się swoim szpetnym zębiastym uśmiechem, i odwróciła się w twoją stronę. Po tym jak Cię wysłuchała, wyciągnęła swoją dłoń zakończoną szpiczastymi pazurami - Wyśmienicie Selanwillo Kaalt, zawierając ze mną układ wiele zyskasz... - Trzymałaś Tur-Tuka na dłoniach, a zjawa swoimi dwoma pazurami złapała go za kark unosząc w powietrzu - Wspaniale... Teraz, twoja moc należy do mnie! Ha ha ha ha ha! - Otworzyła szeroko usta, wręcz nienaturalnie, i pochłonęła go całego.
Uśmiechnęła się szpetnie - Tutaj będzie bezpieczny... A teraz moja droga, gdy już przejęłam moc twojego przyjaciela, powiedz mi... - Tutaj w tym momencie, z kajuty pani kapitan wyszły trzy osoby. Barbara, a u jej boku dwóch oficerów Hans i Grans - Co poczniemy z tymi buntownikami? - Wyciągnęła dłonie, chcąc ich przyciągnąć, jednak nic się nie stało - Dziwne, czuję... Się dziwnie, ta moc działa inaczej niżbym się spodziewała... Ale teraz powiedz mi moja droga, co z nimi zrobimy? Odbierzemy oczy, aby przestały pożądać... Może ręce, które nigdy się już nie uniosą przeciw swym paniom?
Gdy tak mówiłaś, zauważyłaś w tle wirujące białe pasma soli które zaczęły otaczać w kuli Kamalis. Najwidoczniej plan Tur-Tuka zaczął działać, i sama wpadła w pułapkę wykorzystując moc bożka przeżartego solą. Tylko teraz jak wydobyć Tur-Tuka? Jak ją pojmać? Trzeba będzie pewnie improwizować.
Selainwila
Wysłany: Pią 12:59, 22 Kwi 2016
Temat postu:
Otarłam rękawem oczy.
- Tak mówisz? - spojrzałam na stworzonko. A później w stronę szalejącej burzy. Zacisnęłam rękę na sztylecie.
- Niech i tak będzie. Zwyciężymy razem, albo zginiemy razem. - kiwnęłam głową i puściłam porozumiewawcze spojrzenie w stronę wojowniczek, Willa i inkwizytora. Wstałam i zacisnęłam usta, unosząc głowę do góry.
Ostatni głęboki wdech.
Powolnym krokiem ruszyłam w stronę zjawy.
- Kamalis. Oddaję Ci tego oto ducha w posiadanie i zgadzam się na układ. - kiwnęłam delikatnie głową.
Eroon
Wysłany: Pią 17:48, 15 Kwi 2016
Temat postu:
Selanwilla:
Tur-Tuk którego ogon wił się w górze w różnorakie kształty, podążał tuż za tobą. Cały czas uśmiechał się podstępnie niby coś snując, jednak czekał aż ty do końca się wypowiesz.
Gdy tylko klapnęłaś na deskach, bożek oblizał wargi, i uśmiechnął się - Ekhm, jeżeli mogę coś dodać, to byłem przy rozmowie, i niewykluczone też jest że możesz oddać jedną z dusz swoich wojowniczek, co to jest w porównaniu z kolejną kumpelę zza światów?
W tym momencie do kabiny wparowała Kari trzymając beczułkę soli - O Pani jest jej trochę - Peti zaś podrapała się po podbródku - Coś gotujemy? Przez... Żołądek do serca? - Kari skarciła ją znacznym spojrzeniem, po czym postawiła sól przy widocznym już dla wszystkich Tur-Tukiem
Ten usiadł na beczułce, a Will zaraz dodał - Nie lepszy byłby proch? - Jednak Tur-Tuk wyciągnął łapki na boki w geście uciszenia wszystkich - Cisza śmiertelnicy! Selanwillo, chcesz skraść jej esencję mocy? Są ku temu pewne metody, jednak potrzebny jest nam podstęp, możemy... - Wbił jeden z pazurów w beczkę, a z niej zaczęła sypać się na ziemię sól. Oblizał pazur, po czym uśmiechnął się podstępnie - Uczynić że sama będzie chciała umrzeć.
Zeskoczył z beczki, przechylił ją ku sobie, i zaczął zżerać całą sól jaka znajdowała się w beczce. Khaer pewnie by się zniesmaczył, gdyby tylko mógł to wyrazić. Wszyscy obserwowaliście poczynania bożka, aż w końcu wtranżolił całą sól.
Klepiąc się po brzuchu, usiadł ponownie na beczce, i zaczął przewracać nogami - Znając duchy jako że są na ogół słabe, chcą one zawsze chciwe większej mocy, niektóre mogą ją zyskać poprzez spełnianie swojego przeznaczenia, tego do czego zostały powołane, a inne mogą ją zwyczajnie skraść. A ja nie jestem ot takim sobie Tur-Tukiem, o nie! W, sumie może i tak, ale. Służyłem samemu Kora-Dum, przypatrywałem się poczynaniom Jurius'a, parzyłem herbatę dla Tenory, jestem doświadczony w boju! Nie pozwolę aby jakiś duszek chciał pojąć moją moc. Mało tego, Selanwillo, moc tej Kamalis przekażemy tobie, albo tyle ile się uda. Tak. Jak się nie uda najwyżej zginiemy
Przestał machać nogami, wskoczył na krawędź beczki, a następnie wskoczył na twój brzuch - Teraz zanieś mnie do niej i zgódź się na układ.
Selainwila
Wysłany: Czw 18:49, 14 Kwi 2016
Temat postu:
Przeszłam na bok, wcześniej dając znak bożkowi, aby ruszył za mną.
- TT, wiesz coś i tym? To w ogóle ma szansę się udać? Nie miałam styczności z innymi istotami niż Ty, to Ty ją tutaj sprawdziłeś i to Ciebie chce za prywatnego niewolnika - przeniosłam wzrok znad horyzontu na Tuka.
- A wszystko, co wiem, to legendy. Już nawet mój lud przestał wierzyć w magię. To, co zostało z kapłanek i kultu to strzępki, które skończyły się na mnie. Na mnie i paru magicznych sztuczkach. Może... może gdybym była w stanie przetransferować jej moc.. - westchnęłam i klapnęłam na deskach.
- To tylko mrzonki. - pokręciłam głową.
Eroon
Wysłany: Wto 2:26, 29 Mar 2016
Temat postu:
Khaer pewnie by przytaknął gdyby tylko mógł. Jako że miał cały czas złączone usta tylko przytaknął oczyma spoglądając gdzieś po kątach. Sam chyba nie wiedział co począć.
Kari zaś posłusznie zasalutowała- Będzie jak rozkażesz o pani! - Po czym wybiegła po wskazaną sypką substancję.
Niezdarna Peti, spoglądała na was zakłopotana, nie wiedząc co robić, ale wierna, czekając na jakiekolwiek komendy. Will zaś choć teoretycznie nie był twoim sługą, wolał oddać najwidoczniej się w twoje ręce niż użyczać swojego rapiera Barbarze i o wątpliwej lojalności jej załodze.
Tur-Tuk zaś spoglądał na całą sytuacje z zaciekawieniem, i uśmiechnął się podstępnie - Uprowadzisz mówisz... Mi też ta sytuacja odpowiada dużo bardziej niż oddanie kogoś z nas pod jej usługę - Rzuciła istota, a ty skupiłaś się na poszukiwaniu istoty jaką jest Kamalis.
Choć Banshee pojawiła się w podręcznikach palenia na stosie, Kamalis nie za bardzo. Były jedynie wymienione odmiany tejże istoty, a w przypadku wspomnianej dopisany komentarz "unikać".
Także wiedza jakakolwiek by była, ograniczała się do tego że banshee to nietypowo nieprzyjemne w opłakiwaniu ofiar zjawy, może nie tyle co zjawy buntu a lamentu, jednak ten opis pasował do niej jak najbardziej, kto wie na ile inkwizytorzy się mylą. A odnośnie przejęcia jej mocy... Wiesz to bardziej z własnej wiedzy niż podręczników, że wypadało by w istocie umieścić taką istotę w okregu z soli, a następnie odprawić parę nieznaczących rytuałów. Umieszczenie jednak Kamalis w zamknietej sferze wymagało by niezmiernej precyzji, jednak czy Tur-Tuk mógłby się wypowiedzieć? To jest niewykluczone sądząc po jego wyrazie.
Selainwila
Wysłany: Sob 18:36, 26 Mar 2016
Temat postu:
Przeleciałam kilka kolejnych stron. Złapałam pisadło i zanotowałam obok "Kamalis", w paru pociągnięciach szkicując mglistą sylwetkę.
Zamknęłam książkę i spojrzałam na zebranych.
- Uprowadzę jej moc. - powiedziałam, mrużąc oczy. Zaczęłam grzebać w skrzyni - Potrzebuję tylko jakiegoś medium. - "Czegoś, co będzie w stanie napędzić transfer..." dodałam w myślach przerzucając rzeczy w skrzyni.
- Khaer, będę też potrzebować mojego sztyletu. Wiesz, gdzie Barbara mogła go zabrać? Powiedz, że go potrzebujemy. - dodałam.
Wstałam i wyprostowałam się.
- Kari, przynieś sól z kuchni. Muszą tutaj ją mieć. - poleciłam. I wyprostowałam się.
- Najlepszy moment będzie wtedy, kiedy będzie zajęta tłumieniem buntu. Wtedy będziemy mieli największą szansę, żeby ją powstrzymać - powiedziałam do inkwizytora.
Eroon
Wysłany: Sob 13:46, 15 Sie 2015
Temat postu:
Wybacz że tak długo ^^ miałem trochę na głowie
Will cały się trzęsąc wziął wraz z Karine skrzynię. Khaer zaś wyciągnął ze skrzyni srebrne kule, jednak po załadowaniu pistoletu zerknął na zjawę, i ruszył za wami.
Jako że znajdowaliście się na statku Barbary, nie miałaś swojej kajuty. Jednak u Khaera było nawet przytulnie i już wcześniej zdążyłaś się tam rozgościć robiąc bałagan.
Wszyscy zebrali się wokół skrzyni. Khaer jako jedyny wyglądał tylko przez okno na wzmagającą się wichurę. Ty zaś bez wahania chwyciłaś jedną z ksiąg i zaczęłaś szukać co nieco o zjawach buntu.
Po wielu minutach i przeglądaniu stronic natknęłaś się na jedynie przypominającą twoją zjawę - Banshee. Jednak była to widać jakaś inna odmiana ducha. Jedyne co dowiedziałaś się z krótkiego opisu tego ducha to jest to, że dopóki ktoś nie umrze nie przestanie lamentować. Można by też ewentualnie zakazać w jakiś sposób szlochu, może i to by pomogło.
Selainwila
Wysłany: Pią 17:30, 03 Lip 2015
Temat postu:
- Oczywiście, że wszystko ma swoją cenę.. - uśmiechnęłam się i spojrzałam za siebie, zerkając, czy wojowniczki wróciły już na swoje miejsce.
- Jednak to nie jest decyzja, którą ja mogę podjąć. Jeśli Madame pozwoli.. - skinęłam głową i ruszyłam pod pokład, do mojej kajuty, zgarniając Willa i nakazując mu, żeby przeciągnął z Karine skrzynię Khaera.
Posunęłam Tur-Tuka w kąt, lekko ślizgając go po deskach.
- Myśl. Myśl. - powiedziałam, stukając się w czoło. - Ty, od Stwórcy, spotkałeś kiedykolwiek takiego demona? Wiesz, jak się go pozbyć? - spojrzałam na niemowę i zaczęłam wertować jedną z książek, które zostały zabrane z mojego statku. Demony... demony umarłych.. demony buntu.. musiał być przynajmniej jakiś ogólny opis.
Eroon
Wysłany: Czw 21:11, 25 Cze 2015
Temat postu:
Selainwila:
- Iik! - Zaskrzeczał Tur-Tuk gdy wzięłaś go za futro. Jednak uśmiechnął się po chwili najwyraźniej nie protestując.
- Rozkaz o pani! - Krzyknęła Peti, po czym rzuciła się w kierunku kajut w poszukiwaniu Willa.
Karine zaś bacznie pilnowała Khaer'a, który cały czas przeszukiwał w panice skrzynię z gadżetami.
Ty zaś
[Wiara]
z pewną trwogą, ale jednak bez obaw podążyłaś w kierunku niedawno pojawi wszej się zjawy.
Ta zerknęła za ramię gdy zaczęłaś mówić, na początku niby od niechcenia trochę mrużąc oczy, i cały czas lamentując wydając z siebie przerażający i przeszywający cichy wyk.
Zjawa powoli odwróciła się w twoim kierunku najpierw patrząc na ciebie z pogardą, ale później uśmiechnęła się serdecznie - Ja, Kamalis, nie zadaję się ze zwykłymi śmiertelnikami... Tak jak wspomniałam jednak, mogę wedle życzenia poprowadzić cię na drogę krwi i śmierci... A to dlatego, że jesteś wyjątkiem - Zjawa nagle ominęła cię z prawej, wyciągnęła jeden ze szpiczastych pazurów, i przejechała nim delikatnie od twojego obojczyka do twojej szyi
[Wiarygodność]
- Jednak, ach... Nic w świecie zarówno ludzi bogów jak i duchów nie jest za darmo moja droga... Nie zabiję cię jednak za twoje życzenia
[Wiara]
(w tym przypadku jest to test na brak wiary, to znaczy że zaliczony pozytywnie ^^)
Widzę, że nie jesteś sługą stwórcy... Miło mi to słyszeć, szczególnie we współczesnych czasach... Może gdy już nam uda się stłumić najbliższy szykujący się bunt, będziemy mogli poszerzyć wiedzę o twoich bogach Selanwillo Kaalt? Jednak, tak jak wspomniałam, wszystko ma swoją cenę, a ceną za usługę tobie, było by... - Tutaj zniżyła głowę stając za tobą, i szepcząc do ucha - Dusza jednej z twoich towarzyszek, albo Tur-Tuk, jako mój osobisty niewolnik...
Zapadła chwila ciszy.
Po czym na drugim ramieniu odparł głos Tur-Tuka - Ekhm. Słyszałem!
Selainwila
Wysłany: Śro 14:38, 17 Cze 2015
Temat postu:
- Dobrze. Stój. - złapałam TurTuka za skórę na grzbiecie i postawiłam sobie na ramieniu. - Francuzi i tak Nas zabiją.. myślę, że trzeba to wykorzystać na swoją korzyść.. - szepnęłam, niby pod nosem i nabrałam powietrza w płuca. - Peti, znajdź Willa i przyprowadź go tutaj, nie chcę, żeby gdzieś się szwendał, kiedy zrobi się jeszcze bardziej niebezpiecznie. Karine, masz nie dopuścić nikogo do mnie, chyba, że sama dam Ci znać. Patrz na mój prawy mały palec, dwa kiwnięcia. Peti, zrobisz to samo, kiedy już wrócisz. - wydałam rozkazy i spojrzałam ze zmrużonych oczu na zjawę.
- Fort Cru's, wiesz coś o nim? - spytałam przelotem bożka i podeszłam do zjawy.
- Lady, jestem Strażniczką, Najwyższą Kapłanką mojego ludu. Łączniczką między światem żywych i umarłych. Czy zechcesz połączyć ze mną swoje siły i pokazać temu miastu gniew tych, którym został wbity sztylet w plecy? - zapytałam, wyciągając obie ręce przed siebie, dłońmi do góry, napinając swoją wolę do granic możliwości.
Eroon
Wysłany: Wto 20:36, 16 Cze 2015
Temat postu:
Samuel:
Gdy Jacques wyciągnął amulet na wierzch, biła od niego aura niechęci i nienawiści.
[Wiarygodność]
Pierwsze co ci przyszło na myśl to palący się oczyszczający, błogi, stos. Mimowolnie ukazałeś tą myśl swoim grymasem. W przyszłości jednak może uda ci się powstrzymać emocje.
[Nauczyłeś się +1 Wiarygodności]
Jednak gdy schował amulet, poczułeś nieuzasadnioną chęć współpracy z nim. Może warto było by zbadać w przyszłości ten amulet, i spróbować zdjąć z kapitana klątwę.
Poza tym zauważyć można było po Jacquesie że spowiedź przyniosła mu, jak by ulgę. Może to co mówił nie było kłamstwem, ale jak rozpatrzył by to stwórca? Jak by nie patrzeć, wybił w imię stwórcy plemię pogan, a klątwa była za tą karą, ale czy można go za to winić?
[Wiara]
Twoja wiedza odnośnie osądów nie jest jeszcze tak wysoka jak życzył by sobie tego stwórca, jednak nadal to ty tu jesteś Inkwizytorem. Coś wypadało by zrobić z kapitanem, może na początek wystarczą oczyszczające rytuały wraz z braciszkami.
...
Jacques:
Samuel gdy wyciągnąłeś amulet, spojrzał na ciebie niczym na palącą się na stosie osobę, jednak po chwili szybko schowałeś amulet pod koszulę. Reakcja na niego tłumaczyła by może czemu gdy przybyłeś do Cru's pierwszy raz żołnierze także chcieli cię pojmać.
Po spowiedzi poczułeś znaczną ulgę w sobie, poczułeś pewien przypływ mocy a twoje sumienie stało się czyste.
[Nauczyłeś się +4 Wiary]
...
Jacques & Samuel:
Na dworze nadal panował niemiłosierny sztorm, jednak zdaje się że w pomieszczeniu napięcie ustało. Za oknem od drzwi kajuty można było zauważyć pałętających się żołnierzy. Najwidoczniej nikt jednak nie miał zamiaru wam przeszkadzać dopóki nie skończycie.
Kreeth
Wysłany: Pon 20:22, 15 Cze 2015
Temat postu:
Jacques skrzywił się, gdy Samuel położył mu dłoń na czole. Poczuł się niezbyt komfortowo.
- To... długa historia - powiedział ostrożnie, odsuwając delikatnie dłoń inkwizytora.
Wstał i podszedł do okna. Wiele ryzykował, jednak miał nadzieję, że zagranie na szczerość wyjdzie mu na dobre. Inkwizytor już pokazywał pewną chęć do współpracy, więc może to wyjdzie mu na dobre...
- Stało się to dawno temu, jednak daruję ci całą historię - powiedział w końcu. - Chciwość zaślepiła mnie i moją załogę. Chcieliśmy sławy i bogactw, gdy wrócimy do domu. Wybiliśmy w pień pogańskie plemię i sięgnęliśmy po ich skarb - tutaj wyjął spod koszuli swój amulet i spojrzał na niego. - W zamian dostaliśmy klątwę - pokręcił głową, po czym, z naszyjnikiem widocznie wiszącym mu u szyi, odwrócił się do inkwizytora. - Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że musiałem zgładzić wszystkich moich podwładnych, uwolnić ich od klątwy zanim było za późno - westchnął. - Albo może to chciwość przesłoniła mi oczy i teraz próbuję jakoś to uzasadnić. Teraz jestem tutaj, przeklęty, porzucony przez Boga i wyklęty przez mój własny naród. Ale ja się ich nie wyrzekłem i nigdy nie wyrzekłem. Wiem, że Stwórca mi wybaczy. Albo przynajmniej mam taką nadzieję - podszedł bliżej Samuela. - Nie oczekuję, że zrozumiesz. Nie oczekuję, że dasz mi rozgrzeszenie. Ta klątwa jest krzyżem, który muszę nieść. To jest moja rola w wielkim planie Stwórcy, podobnie jak ty masz swoją. Nie powinienem był ci tego mówić, pewnie będziesz chciał mnie spalić jak heretyka, jednak być może spowiedź chociaż odrobinę przybliży mnie do Boga i będzie kolejnym krokiem w stronę zdjęcia tej klątwy.
Kończąc swą spowiedź, Jacques schował amulet pod koszulę, czekając na reakcję Samuela. Starał się być jak najbardziej opanowany, jednakże pokazywać skruchę i chęć poprawy. Nawet jeśli teraz była ona bardziej na pokaz, to w głębi swej przeklętej duszy naprawdę je odczuwał.
Antharas
Wysłany: Czw 11:43, 11 Cze 2015
Temat postu:
Samuel zmarszczył brwi widząc upór Jacquesa, jednak w duchu czuł spokój oraz pokorę. Irytowała go ta sytuacja, na ten moment nie był w stanie podważyć autorytetu swego rozmówcy i przy ewentualnej konfrontacji przegrałby. Westchnąłby cicho, gdyby nie to, że prowadzi konwersację i nie może pokazać zrezygnowania – a spowiedź... może tu odnajdzie coś, co wzmocni jego pozycję? A jeśli nie – pozostaje się trzymać tego Francuza za wszelką cenę i z czasem uruchomić mechanizmy kościelne, by ostatecznie osiągnąć swoje. Ale nie teraz, nie teraz, Stwórca cierpliwym jest, Stwórca roztropnym jest, takimi i jego sługi winny być.
- Niech będzie i tak, choć sugeruję przynajmniej spróbować użyć autorytetu Oficjum przeciw burmistrzowi – nie wierzę w herezję wszystkich jego podwładnych, przynajmniej część mogłaby wtedy pójść za nami – a Tobie byłoby to na rękę?
Brwi wróciły do swego naturalnego, łagodnego stanu, a inkwizytor uśmiechnął się delikatnie, prawie od razu przechodząc do srogiej miny spowiednika – wstał, podszedł do kapitana i położył dłoń na jego czole.
- Mów, dziecię Stwórcy, niech Cię wysłucha i rozgrzeszy przeze mnie.
Eroon
Wysłany: Nie 20:31, 07 Cze 2015
Temat postu:
Selainwila:
Babrara była wyraźnie oburzona zjawieniem się zjawy.
Wiarygodność
Zawahała się przez chwilę, po czym odburknęła - W takim razie ty się nią zajmij! Khaer ten niedołęga na nic się nie zda bez słów stwórcy, idę się naradzić z oficerami, i wyjaśnić sobie parę kwestii. Tobą zajmiemy się później... - Gdy szła, rzuciła hasło marynarzom - Zdjąć bandery! Płyniemy do francuskiego portu na pewną śmierć! Szybciej patałachy! - Po czym podeszła do Hansa i Gransa, i chwyciwszy ich za kołnierze dociągnęła ich do swojej kajuty.
Tur-Tuk zmrużył oczy, po czym odsyczał - Ty to masz zachcianki... Najpierw przywołaj, później odwołaj, na kogo ci ja wyglądam? Hmm, w sumie to dobre pytanie, hihi! - Zamachnął się ogonem grzebiąc sobie w zębach, po czym wskoczył na balustradę statku - Nie mam takiej mocy, ale mogę z nią pogadać. Może pamięta jak graliśmy kiedyś w brydża - Po czym skierował się wzdłuż burty do dzioba statku, cały przemoknięty.
Marynarze rzucili się do zdejmowania bandery, i kontynuowali rozwijanie żagli. Peti i Karine stały za tobą nie do końca wiedząc co mają zrobić. W końcu Peti założyła ręce - Cóż, jak by nie patrzeć, bunt został powstrzymany - Uśmiechnęła się, zakłopotana
Khaer podbiegł do was na czworakach, i rzucił się w stronę skrzynki którą upuściła Karine. Grzebał w niej cały w konwulsjach
...
Jacques:
[Wiarygodność]
Choć zdawało się że Samuel wywierał wielki nacisk, cały czas byłeś opanowany i nie do przebicia jeśli chodzi o zdemaskowanie twoich jakichkolwiek obaw czy nastrojów. Wiedziałeś że postawisz na swoim.
[Wiara]
Jednak coraz bardziej obawiałeś się tego, jak przyjmie wszystko to co masz do powiedzenia przy spowiedzi Samuelowi, o ile nie będziesz kłamał, może to było by lepsze rozwiązanie, ale na pewno nie pokrzepi ono twojej wiary.
Samuel:
[Wiarygodność]
Czy w tej sytuacji postawisz na swoim? Uświadomiłeś sobie autorytet i rangę kapitana Jacquesa, choć może wydawać się buntownikiem, pomyślałeś sobie, że lepiej nie podważać jego autorytetu. Gra staje się coraz bardziej ryzykowna.
[Wiara]
Poczułeś jednak jego skruchę, i chęć wyznania grzechów. To może być dobra okazja o dowiedzeniu się o nim nieco więcej, i o jego prawdziwym charakterze i zamiarach.
Jacques & Samuel:
Gdy rozmawialiście za oknem nadal panowała nieubłagalna ulewa, a od czasu do czasu było słychać odgłos grzmiących piorunów. Na krótką chwile w pomieszczeniu poza tymi odgłosami zapanowała cisza.
[Dialog pomiędzy graczami, trwa]
Selainwila
Wysłany: Nie 19:23, 07 Cze 2015
Temat postu:
Stęknęłam ciężko i podeszłam do kapitan, ciągnąc ją na bok.
- Postradałaś zmysły? Myślisz, że taką zabawką da się powstrzymać demona? Może, pomniejszego. Ta na takiego nie wygląda. Widzisz ten sztorm? - wskazałam oczami za burtę - Myślisz, że ktoś, kogo można pokonać mieczem, by go tutaj sprowadził? Zabijesz tylko siebie i nas tutaj wszystkich. Lepiej ściągnij szybko banderę, zanim zauważą nas z lądu. - dodałam i sapnęłam jeszcze ciężko.
- Tur.. - chrząknęłam i przeszłam kawałek. - Skąd ją wytrzasnąłeś? Możesz się teraz jej pozbyć? Przynajmniej z tego statku.. - powiedziałam, mrużąc delikatnie oczy.
Kreeth
Wysłany: Nie 13:03, 07 Cze 2015
Temat postu:
Jacques odwzajemnił uśmiech.
- Niestety, przejęcie władzy w imieniu Świętego Oficjum chyba nie będzie możliwe - powiedział tonem delikatnym, jednak podkreślającym to, że to nadal on tu dowodzi. - Prawa kościelne prawami kościelnymi, jednakże najważniejsi są ludzie i jak zareaguję. Nie przyjmą z pokorą takiego wkroczenia Oficjum do ich domów, może się to nawet skończyć buntem, w momencie gdy tylko nie będziemy patrzeć. Mój pierwotny plan był o wiele bardziej delikatniejszy, jednak nie widzę powodu, by nie połączyć naszych celów w jeden wspólny. Najpierw postąpimy tak, jak zamierzaliśmy. Przejmiemy Cru's, ale nie oddamy go w ręce Oficjum. Zamiast tego proponuję, że po tym jak wejdziemy do miasta, zarówno Ty jak i bracia zakonni dostaniecie wolną rękę do działań. Burmistrza oskarży się oficjalnie, na Carrine i Krissa zostanie urządzone polowanie i zorganizuje się publiczne stosy. Ludzie przyjmą takie rozwiązanie o wiele lepiej niż otwartą krucjatę. Inaczej będą cały czas żyć w strachu, że oni następni mogą wylądować w ogniu, a to nikomu nie wyjdzie na dobre. Wątpię, żeby Stwórca chciał, aby jego dzieci bały się wyjść z domu i otworzyć usta - przerwał na chwilę, po czym dodał: - Ale to wasza działka, inkwizytorze. Ja jestem tylko skromnym kapitanem.
Znów usiadł przy stole i złączył dłonie w piramidkę. Udał zamyślenie w trwodze. Spojrzał w bok i skrzywił się, dla lepszego efektu.
- Cóż... - powiedział w końcu z udawanym wahaniem. - Jeśli twierdzisz, że jest potrzebna mi spowiedź, może faktycznie powinienem ci zaufać. Może zrobi mi się lżej na duszy, wiedząc, że prawdziwy sługa Boży spojrzy na moje grzechy i mnie od nich uwolni...
Antharas
Wysłany: Nie 12:30, 07 Cze 2015
Temat postu:
Pierwsza myśl – współpracują.
Chociaż nie może pochopnie oceniać i oskarżać, musi obserwować, mieć go na oku. Część zaufania, którą jeszcze darzył tego człowieka, została całkiem nadwyrężona. Nie może dać mu się omamić, dojrzy prawdę i zrobi to co będzie musiał.
Faktycznie chciał mu przerwać, lecz ostatecznie poczekał do końca przemowy. Nie pokazał gniewu, irytacji, wciąż chłodno się w niego wpatrywał, położył prawą dłoń na biurku i zaczął wybijać powolny rytm palcami.
- Cóż... Nie zaskakuje mnie to, nie bez powodu przysłano mnie do tych okolic. - westchnął ciężko – Pomijając fakt, że i jej ucieczki się spodziewałem. A sny, mój drogi panie kapitanie, w szczególności koszmary, świadczą jedynie o dręczących nas, ciemnych mocach. Potrzebujesz spowiedzi, do jej czasu będę miał cię na oku. - ostatecznie chyba przeskoczył już do trybu bezpośredniego – W tej sytuacji czuję się zmuszony do powołania na prawa kościelne i przejęcia władzy w mieście z ramienia Świętego Oficjum. Podejrzany o herezję burmistrz, groźna heretyczka na wolności a do tego tubylcy, których rytuały mogą mieć w to swój kład... Czy to dobra karta przetargowa?
Wyraźnie się uśmiechnął, ze sporą dozą satysfakcji. Nie ma w nim gniewu czy nerwów, pozostaje tylko dążenie do rozwiązania na chwałę Stwórcy. A że jest w tym ogrom brudnej polityki... Cóż, głupcami są ci, którzy dążą do neutralności, reprezentując pewne, konkretne siły.
Kreeth
Wysłany: Nie 11:57, 07 Cze 2015
Temat postu:
Jacques uśmiechnął się w duchu. Na razie szło całkiem dobrze.
- Nie chodzi o sny - pokręcił głową. - One są tylko zwykłymi koszmarami, nie mają związku z naszymi planami. Zwykła niewygoda, nic więcej. Poza tym, każdy niesie swój krzyż - znowu zakręcił globusem, jakby w zamyśleniu. - Widzisz, inkwizytorze, chcę dla fortu Cru's jak najlepiej. Jednakże nawet ty mógłbyś dostrzec tam zepsucie. Jednakże różnimy się. Ja zamiast ognia wolę dawać drugą szansę i chyba to jest największy z moich grzechów. Chciałem pomóc Carrine, jednak okazuje się, że faktycznie jest pomiotem diabła, poza wszelką pomocą. Uciekła mi. Niestety, zdaje się to potwierdzać moje obawy - mówił dalej, nie pozwalając inkwizytorowi mu przerwać, a wiedział, że będzie chciał. - Prawdopodobnie zarządca tego fortu jest pod wpływem sił nieczystych, być może nawet i jej własnych. Do tego członek mojej załogi zdradził mnie i chciał wszcząć bunt, też pewnie dlatego, że ona go omamiła - tutaj znów pokręcił głową. - Zaufanie jej, chociaż na chwilę było błędem i grzechem i jestem tego świadom. Jednak nadal jest szansa, by go zmazać i odpokutować, prawda? Carrine najprawdopodobniej wciąż jest w mieście. Jeśli przejmiemy fort, łatwo będzie ją złapać.
Antharas
Wysłany: Nie 10:40, 07 Cze 2015
Temat postu:
Nie usiadł, podszedł jednak do biurka i podparł się na nim rękoma – stał nad kapitanem, wykorzystując swój autorytet w pełni i podkreślając kto w rzeczywistości, bo w sferze wiecznej i duchowej, jest nad nim. Był pewien, że ma do czynienia z grzesznikiem, być może nietypowej skali. Spowiedź? A może i jego strawią płomienie...?
- Kierują tobą szlachetne intencje, mimo sytuacji wręcz rozpaczliwej. Da się w tym dostrzec mądrość Stwórcy – uśmiechnął się delikatnie, dalej w najlepsze prowadząc grę-przesłuchanie. Dopiero w tym momencie usiadł. - Wiedziałem, że temat pańskich snów jeszcze powróci, tak więc... Proszę się nie krępować. Jestem tu, by cię wysłuchać dziecię Stwórcy. Grzechy twojego życia to coś, co prawo mam wymazać – wyspowiadaj się i ulżyj sobie. A gdyby jednak było to coś gorszego.. - zawahał się – Cóż, ogień to ostateczność, więc proszę się nie martwić. Fakt dobrych intencji i tak świadczy na pańską korzyść, jak i szczerość. - uśmiechnął się przy tym miło, dążąc do rozluźnienia atmosfery.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
Regulamin