Etap 1 Sesji : Ruiny - Wykrzywiony Portal

Klonus

Nad barem wisi mocna lina. Nie jest co prawda zbyt długa, ale za to trzebaby sporo siły, by ją przerwać.

Drago

Teraz znów czas na poszukiwanie butelki z upragnionym trunkiem.

Klonus

I znów podłoga nie jest najlepszym na to miejscem.

Drago

No więc wstaję i rozglądam się za butelczyną... przy okazji sprawdzam czy na suficie jest jakikolwiek hak, żyrandol, czy coś podobnego...

Galdir

Siadam na taboretach i staram się przybrać wyraz twarzy zawodowego inwestora.

- Tak więc pragnąłbym omówić kwestię zainwestowania mojego kapitału lub ewentualnie mojej magii bądź posiadanej przeze mnie siły roboczej. Powiedz mi proszę... Tak w ogóle to Galdir jestem. - Wyszczerzył zęby w szarmanckim uśmiechu (mimo, że ma -2x charyzmy XDD). Czekał aż kobieta poda mu rękę.

Następnie pocałował jej dłoń i kontynuował:
- Jeżeli pragniesz, by twoja firma zwiększyła nakład pracy lub dochody musimy działać. Rozumiem, że w kopalni złota masz jakiś kapitał. Z moimi umiejętnościami maklerskimi moglibyśmy osiągnąć szczytowy poziom w twoim prężnym przedsiębiorstwie. Nowe, podziemne korytarze. Nowa siła robocza, a być może i wykorzystanie golemów do pracy w kopalni !
Przed Tobą stoją ogromne możliwości ! Zatrudnienie zaawansowanych geodetów bardzo przyśpieszyłoby znajdowanie i pozyskiwanie kruszca. Jesteś tu głównym szefem, więc decyzja należy do Ciebie. Wybierz. Rozwój czy walka o przetrwanie na rynku.

Rozsiadł się wygodnie, pewny siebie.

Drago

Twarz kobiety przybrała dziwny wyraz. Jak gdyby wybierała lochy i natychmiastową śmierć z użyciem pioruna kulistego. Po chwili westchnęła i rzekła.
- No cóż. Biorąc pod uwagę moje obecnie gigantyczne dochody finansowe, wliczając w to import niewolników oraz eksport dużej ilości gazu ziemnego na który mamy zbyt w Rosji przenosząc się portalami do 2000 roku czasu Słonecznego, oraz biorąc pod uwagę to że sama opracowałam cały system, korzystając z różnorakich portali, przywiodłam niewolnice - kobieta nabrała wdech - jestem skłonna uważać że maklera nie potrzeba nam... Olać rozwój. Grunt to kasa...

Klonus

Drago dostrzega butelkę, przy której śpi jej właściciel. Żyrandol może i jest, ale Drago go nie dostrzega, bo zasłąnia mu go wielka belka, będąca elementem konstrukcji dachowej.

Drago

Zarzucam linę na belkę, sprawdzam czy wszystko gra. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem gorzałka za pas i ustawiam się na wprost portalu, najlepiej na podwyższeniu z liną w dłoniach.

Galdir

- Hmm. No dobrze. Skoro tak chcesz zrobić.

Korzystając z braku bariery magicznej stara się podmuchem powietrza rzucić kobietą o ścianę kopalni. Powinno to zaprzeć dech w piersi kobietki, co uniemożliwi jej koncentracje i rzucenie jakiegoś poważniejszego zaklęcia. Jeżeli to mu się uda wyjmuje puginał i podchodzi do leżącej wiedźmy przystawiając jej ostrze do gardła.

Drago

Kobieta otoczona była polem siłowym, przez które zaklęcie zostało odbite!
Galdir ląduje na ścianie!
Wiedźma nie zwróciła na to najmniejszej uwagi. Wpatrywała się pustym wzrokiem w przestrzeń...

Galdir

- Ciekawe... Fred... Jak stąd wyjść ?

Drago

- Po mojemu to bym spierniczał w podskokach do portalu z jakąś ładną barierą przeciwmagiczną na tyłku... wszak twój tyłek to mój.

Galdir

- Ta... Dawno cię nie prałem... Przypomniałem sobie o czymś. Bo widzisz Fred. Ta kobieta prawdopodobnie jest wiedźmą... A ty zostałeś wyprany w magii wiedź... Ale ona chyba się zamyśliła... a nieważne. Są tu jakieś korytarze ? Dawno sobie po podziemiach nie chodziłem.

Klonus

Wszystko poszło zgodnie z planem... przynajmniej jak narazie. Drago stanął na stołku barowymi z liną w ręku ustawia sie naprzeciw portalu.

Drago

- No to Tarzan - z okrzykiem bojowym typu Jeeeachaaaa - łapie oba końce liny przewieszonej przez belkę i butlą za pasem lecę w stronę portalu...

Klonus

I tu sie zgodność z planem kończy Very Happy

Na Drago, lecącego lotem nielam swobodnym, wpadł jakiś osiłek i zbił go z kursu. Drago wylądował pod ścianą. Na szczęście butelczynie nic sie nie stało, a sam najemnik znajduje się kilka metrów od portalu. Dzieli go od niego jednak drewniany płotek, który chyba miał dawać wrażenie prywatności siedzącym za nim. Minięcie go w konwencjonalny sposób (obejście) oznacza dostanie się w sam środek bijatyki.

Drago

Lecę "na barana" przez środek płotka licząc że za nim nie czai się coś konkretniejszego...

***

- Rozejrzyj się stary - powiedział Fred - dawno tu nie byłem a widzę tylko tyle co przez dziurę na kolanie...

Klonus

Drago udało się wskoczyć "na barana" wprost w portal. Prawie rozminął sie przy tym z macką. Ta jednak złapała go za nogę.
- A dokąd to?