Etap 1 Sesji : Ruiny - Pozostałości Wieży Magów

Drago

Dotknięty straszliwym pożarem, zniszczony budynek trzymający się w pionie, chyba jedynie dzięki pomocy magii. Dziwne jej zawirowania i pętle wytwarzają oraz przyzywają stwory nie tylko z innych wymiarów, ale i czasów...

Fist

Fist spokojnie przeskakuje sobie z resztek na resztki co jakiś czas tupając w ziemię lub udeżając Kijkiem by zorientować się w terenie. Wyczuwa w tym miejscu spore przepływy energii...troche jej pobiera z otoczenia i wspina się dalej do zgliszczach.

NPC

Nagle w Fista uderza podmuch magii. Fist przelatuje kilka metrów w powietrzu i uderza w unoszącą się w powietrzu skarpę.

Fist traci 1 HP!

Fist wyczuwa wokół siebie dziwne, natarczywe zawirowania energii.

Fist

Postanawia przysiąść i skoncentrować się...by rozszyfrować działanie energii...jej charakter...i przyczyne. I podczas tej medyracji poprać troche tej nieokiełznanej jeszcze energii by uleczyc niewielką ranę ( w czym pomoże dodatkowo Kijek)

Deithe

Deithe szybkim krokiem wchodzi do tego co kiedyś było Wieżą Magów. Nagle na jednej z lewitujących skarp dostrzega jakiegoś człowieka. Po chwili rozpoznaje w nim Fista, Ślepca.

Leanna

Wbiegła za Deithe, trzymając się jednak trochę z dala.
- Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz. - mruknęła. Podążyła za wzrokiem maga i spostrzegła Fista. - No, nareszcie ktoś uprzejmy. Szkoda tylko, że na skarpie... - zamruczała do siebie.

Deithe

Deithe wszedł trochę wyżej na lewitujący kawałek odłupanych schodów. - Właściwie to jak masz na imię Konusie? - rzuca przez ramię i wskakuje na przelatujący głaz. - Ej ty, czego tak leżysz..?! - krzyczy do Fista.

Leanna

- Leanna - odpowiedziała trochę zdziwiona takim pytaniem, odgarnęła włosy z twarzy. - A ty? - popatrzyła niepewnie na "akrobatykę" maga. Nie miała zamiaru bawić się w coś takiego.

Drago

Deithe poślizgnął się na lewitującym głazie i spadł!
Deithe traci 1 HP!

Fist

- Ja nie leże tylko medytuje - uśmiecha się - chciałem sie dowiedzieć czegoś o zawirowaniach energii ale niemoge sie skupić bo coś zaczęło mi tu brzydko pachnieć - wciąga głeboko powietrze do płuc - Nie to nie o tobie draga Pani - drapie sie po głowie - Co to może tak śmierdzieć... - zamyśla się na chwile - A właśnie jak tam głowka moja Pani?

Leanna

- Całkiem dobrze, nie boli, dziękuję... - w tym momencie uskoczyła przed spadającym Deithe. - Nic ci nie jest, panie? Też mi akrobata. - powiedziała z lekko drwiącą minką.

Deithe

Deithe wstaje i otrzepuje się z niesmakiem. - No to wybacz, że przeszkadzam, myślałem po prostu, że jesteś atakowany tą całą wrogą magią dookoła, ale cóż, wybacz... - Zwrócił się do Leny. - Leanna, co? Pasuje ci Konusie. Jestem Deithe skoro pytasz. - Rozejrzał się z zastanowieniem dookoła.

Fist

- Faktycznie jestem atakowany przez magie...chcialem sie czegoś wiecej o niej dowiedzieć ale subtelnie mi przerwałeś chyba że...- uśmiecha się - A może tek razem zbadamy przyczyne tych śmiesznych zawirowań...może są spowodowane przez jakiegoś demona, bo coś ich tu ostanio sporo...Leanna też jest mile widziana w tej jakże fascynującej misji.

Leanna

Z torby dało się słysześ przeciągłe fuczenie.
- Aha, a to jest Kocur. - powiedziała ze znudzoną miną. - Deithe... dziwne imię, no ale cóż... Wielkoludzie... A ja, jeśli się tylko mogę przydać, to pójdę z wami. - skinęła głową.

Deithe

- A z chęcią, chęcią... jakżeby inaczej... - Pokiwał głową mag. Spojrzał na torbę. - Niedaleko pada jabłko od jabłoni, co? - Odwrócił się z powrotem do Fista. - Także co robimy?

Leanna

Pod klapą sznurkowej torby pokazał się czarny, wąsiasty pyszczek i para zielonych oczu. Kocur prychnął i schował się z powrotem do torby.
- Że niby on do mnie podobny? Nie, skądże znowu. On, jak na kota, to jest duży. - Wskoczyła na jedną ze skarp i usiadła na niej.

Deithe

- Chodziło mi bardziej jakby to... o naturę charakteru... - Wyjaśnił i wyjął Czkawka. - A może ty masz jakiś pomysł Lea? - Spytał mimochodem siadając na kamieniu i patrząc z konsternacją na ostrze, które czknęło w jego dłoni. Pstryknął je palcem.

Leanna

- A wysłuchał byś moich pomysłów? - popatrzyła na niego z ironią w oczach - Czy ja wiem... Naturalną raczej rzeczą jest to, że magia i energia koncentrują się na szczycie wieży. Przydało by się więc tam wejść. - popatrzyła w górę i momentalnie zmieniła zdanie. - Albo i nie... Zapytaj tego Ślepca na górze, ja się nie znam... A co to ma być? - zdziwiła się, zwracając spojrzenie na miecz. - Oryginalne, nie powiem. Jak cały właściciel. - dodała już ciszej.

Drago

Czkawek czknął tak mocno że wymsknął się z ręki Deithe i wpadł w szeroką szczelinę u stóp wieży.

Deithe

- No ładnie... - Westchnął mag. - No nie wiem, sama się go zapytaj, ja muszę się zająć pewną sprawą... - Wymamrotał i pochylił się spoglądając w ciemność szczeliny, jako, że świetnie widział w ciemności.