Etap 0 Sesji: Miasto - Podziemia

Drago

Możesz napotkać tu między innymi grube, upasione szczury, czy ich odmiany... raczej nikt tu się nie zapuszcza po zniknięciu kilku śmiałków chcących spenetrować podziemia miasta...

Deithe

Deithe schodzi zamyślony do podziemi. Przypominają mu o domu, czuje się pewniej w mroku.

Drago

Wielki kawał stropu oderwał się i uwięził Deithe w ślepym zaułku.

Deithe

Deithe sprawdził pobieżnie zawał. Nic. Nie da rady się stąd wydostać. Przynajmniej poki co. Jednak ta paląca kwestia wywietrzała mu z głowy. Zbadał swoje małe więzienie. Niezbyt ciekawe. Usiadł. Czuł w kościach blask księżyca świecącego w gorze. Jego oczy błysnęły w mroku, gdy spojrzał na przerażonego szczura uwięzionego przypadkiem razem z nim. Cienie zafalowały. Zwierzątko drgnęło konwulsyjnie. Ciepła krew wsiąkła szybko w głodny kamień. Deithe znieruchomiał w ciemnościach.

pap

Pap przechadzał się koło jaskiń, w pewnym momencie usłyczał jak by coś się w nich zawaliło! Podbiegł do skał i spróbował wysunąć jeden z kamieni żeby zobaczyc czy coś lub ktoś tam jest!

Deithe

Jakiś dźwięk wyrwał Deithe z zadumy. Spojrzał szybko w stronę zawału. Coś tam się ruszał. Ukucnął w napięciu, coś się działo. Patrzył czujnie w stos kamieniu, wyczekując co pojawi się z drugiej strony.

Drago

Papowi udaje się wysunąć kamień. Widzi w mroku niewyraźną postać Deithe.

Deithe

Deithe, oślepiony nawet niewielką ilością światła, widzi jedynie czarną sylwetkę na tle bieli. Spina ciało i przygotowuje się do natychmiastowego ataku w przypadku zagrożenia.

pap

Pap szybko odskakuje do tyłu i krzyczy: Stój!!! Chcem ci pomóc!

Deithe

Deithe rozluźnia się, trochę. Krzyk Papa wibruje mu w uszach.
- Kim jesteś, co tu robisz i czemu chcesz mi pomoc? - pyta się podejrzliwie. Jego oczy powoli przyzwyczajają sie do światła i dostrzega już jego sylwetkę nieco wyraźniej.

pap

Pap pochodzi kilka kroków bliżej i mówi:
- Słyszałem jak się zwaliła jaskinia! I pobiegłem zobaczyć co się stało! Znalazłem ciebie. Ale widze żeś nie zadowolony z mego przyjścia! I dam ci rade: zawsze bądz ostrożny w jaskiniach, lepiej zawsze mieć jakiegoś towarzysza który może się uratowac! A tak wogóle to po co tyś tu przylazł??

Deithe

Mężczyzna nadal patrzy na Papa nieufnie, ale rozluźnia się i staje wybrostowany w ciasnej przestrzeni.
- Nazwyam się Deithe, zszedłem tu... - zawiesza na chwilę głos - ...zamyśliłem się i zszedłem tu przypadkiem - połyka własną dumę i pyta - Jak masz na imię cny woju i czy pomożesz mi się stąd wydostać? - pyta grobowym głosem.

pap

Pap uśmiecha się lekko i mówi:
-Jestem Pap!
Podchodzi i rozwala skały pomagając sobie sztyletem. Po czym idzie do miasta spać.

Deithe

Deithe przekracza resztki gruzow i wychodzi z podziemi.

Drago

Drago rozgląda się. Miał tu być ten facet... Klonus, czy jak mu tam. Przecież miał być o poranku. Mam nadzieję że przyjdzie...

Fist

Fist wchodzi do podziemi i juz za wejsciem spotyka Drago.

- Witam, myślalem że bede pierwszy - delikatnie sie usmiecha - Ale nie widze tego drugiego - zachichotal - To trzeba czekac. A moze wejdziemy głebiej?

Drago

- Poczekajmy jeszcze moment... Powinien już tu być.

Klonus

Nadbiega Klonus.
- Przepraszam za spóźninie. Zaspać mi się zdarzyło.
Po tych złowach rozgląda sie po towarzyszach i mówi:
- To jak? Idziemy?

Drago

- Tylko na Ciebie czekaliśmy. Cel podróży jest prosty. Mamy znaleźć jakiś pradawny, drogi miecz przodków tego gościa którego widzieliśmy wczoraj...Powinniśmy go rozpoznać. Płatność po wyjściu z podziemi. Mam nadzieję że spodkamy się tu znów w pełnym składzie.
Wyciąga pochodnie i zapala krzesiwem.
- Dostaliśmy chociaż ją od naszego sponsora...
Wchodzi w ciemność podziemi....

Klonus

- Hmm... Nie momyślałem o pochodni Razz

Klonus wchodzi tuż za Dragiem.