Etap 0 Sesji: Miasto - Karczma

Leanna

Gdy wilk wlazł pod spotkał się nos w nos z Kocurem. Przez karczmę przeszedł przeraźliwy fuk w równych proporcjach pomieszany z warczeniem.

Alice

Wilk warknął na kota zabawnie, czekając na jego reakcję. Ból po uderzeniu dokuczał jednak dalej.

Leanna

Kocur zwiał z prędkością torpedy, potrącając przy okazji czyjeś nogi i wskoczył na ladę a potem wlazł na jakąś wysoką szafkę.
Leanna wołała za nim, że się uszkodzi. Co z tego, że przy okazji mógł kogoś doprowadzić do skręcenia karku.

Drago

Nie wiadomo z kąd, jakiś zabłąkany kufel udeżył Leannę w skroń. Z rozciętego miejsca na jej skroni pociekła krew...

Leanna

Zahwiała się i omal nie upadła, z sykiem łapiąc za skroń. Poczuła ciepą ciecz na palcach. Odsunęła szal, by złapać oddech, bo właśnie miała zamiar zacząć przeklinać.

Fist

Fist po dłuższym wypytywaniu w końcu trafił do karczmy. Nieco przygarbiony wszedł do środka, panowało małe zamieszanie. zwinnymi unikami przedostał się do barmana.
- Może mi ktoś powiedzieć co tu sie dzieje, bo przez to zamieszanie niewidze za dobrze - delikatnie się usmiechnął.

Leanna

- Karczemne życie rozkwita, panie, w sposób nad wyraz... rozbujały. - cicho powiedziała niewysoka dziewczyna, z sykiem obcierając krew cieknącą po policzku. - Alice, jesteś widać w domu... Uszkodzą mi kota, normalnie... - fuknęła, widząc, jak jakiś kufel uderza w ścianę ponad siedzącym na szafce Kocurem.

Fist

- No...ładnie sie porobiło, jak byłe tu ostatnio było spokojniej - uśmiecha się - szkoda że niemoge zobaczyć tej bitki, to mu si być piekne widowisko. A Pani to co się stało?

Leanna

- Mnie? Nic, nie przywykłam do pospólstwa, ot co. - na powrót zasłania twarz szalem. Odeszła od lady, by przez przypadek nie dostać.
Kocur z wściekłym mraukiem zlazł z szafki, używając do tych celów głowy jakiegoś awanturnika. Polazł za swoją panią i schował się pod stołem jakiegoś śpiącego pijaczka.

Fist

"Hmm...ciekawy zapach...ciekawa mieszanka...koci, kobiece feromony, krew?" - pomyślał
I czas jakby zwolnił z gwaru dało się słysześ świasto powietrza. powietrze zaginało się na lecącym w jego strone przedmiocie. pewien był że przedmiot się obraca, mówiło mi o tym zmienne zaginanie się fal dźwiękowych, co jakiś czas było głebsze zagięcie. Z pewnością to był jakiś pusty pojemnik...prawdopodobnie kufel - pomyślał - był coraz bliżej. energie uformowała się przednim jak pajęczyna na której zatrzyła sie kubek. Fist chwycił go do ręki i postawił na ladzie. Po czym poszedł za zapachem kobiety. Zbliżył się do niej.
- Czy Pani nic nie jest? Bo poczułem krew. Jestem tylko prostym człowiekiem ale może moge jakoś pomóc. - zrobił unik przed nadlatującym kawałkiem drewna.

Leanna

- Miałam spotkanie z twardą rzeczywistością. A dzieckiem nie jestem, dam sobie radę sama. Nie potrzebuję pomocy od kogoś takiego. - poruszyła się niespokojnie, cofnęła o krok. "Dziwny osobnik". Zadarła głowę do góry, patrząc na wysokiego mężczyznę.

Fist

- A mogę zobaczyć ??

Leanna

- Przecież i tak nie widzisz... - powiedziała i urwała nagle - Ale to prawda jest. -
Dotknęła skroni. - Zresztą już się przestała lać krew.

Fist

- Pani widze lepiej swoimi rękoma niż niejeden czlowieko czyma - uśmiechnął sie - moge dotknąc?

Przesunął ręke do skroni, pomacał chwile płyłożył Kijek.
"Czasz sprawdzić jak sie sprawuje mój przyjaciel"
Skupił energie w sobie i przełożył ją do Kjka by wzmocnić jego moc. Dziewczyna powinna czuć mrowienie w tym miejscu a a rana powinna zniknąć.
- Ja tam nie widze żadnej rany - uśmiechnął się.

Alice

Alice obserwowała ich już od samego wejścia ślepca do karczmy. "Co za dziwak". Jednak z nudów, gdyż walka w karczmie już zdążyła jej się znudzić, pomaszerowała śmiesznym krokiem ku Leannie i ślepcowi. Popatrzyła się na nich dziwnie, gdy ten dotykał jej czoła. skomentowała to jednak tylko cichym parsknęciem.
- Cześć dzieci, idziemy leżakować? Jedzonko jak widzę już było.. - tu wymownie popatrzyła na jakieś danie jakże artystycznie rozwalone na ladzie tuż przy kotłujących się ludziach.

Fist

Fist wstał. Uśmiechnął się.
- To nie nasze jedzonko, przynajmniej nie moje. A leżakować niemam ochoty. dzień sie dopiero zaczął a Pani już o łóżku myśli (bez podtekstów erotycznych).

Leanna

Poruszyła się ostro.
- Alice, trzymaj język za zębami, bo ci go kiedyś ktoś jeszcze utnie. A ja się tym wcale nie zdziwię. A tobie dziękuję, ślepcze - zwróciła się z wyższością do mężczyzny.

Fist

Fist słysząc tonację głosu skłonił się nisko
- Prosze, cała przyjemność po mojej stronie. - uśmiechnął się - Barman poprosze wody i coś dla tych Pań. Miło mi było poznać.
Fist ruszył w stronę lady unikając wszystkiego co leciało w jego stronę.

Alice

Popatrzyła lustrującym wzrokiem na odchodzącego Fista. Wzrok swój skierowała chwilę potem na Leannę i zaczęła parodiować.
- Oj, dziecinka się zdenerwowała.. Jakże się boję.. Jeszcze mi ktoś język utnie - po kilku chwilach histerycznego, poniżającego śmiechu lekko uspokoiła się - Tak w ogóle to z kim ty się zadajesz? Co to za dziwak, który cię obmacuje? Myślałam że jesteś z dobrego domu.. - Nieodłączna ironia w jej głosie nie opuściła jej i teraz. Zagwizdała na wilka.

Leanna

- Bo byłam... znaczy się jestem. W odróżnieniu od ciebie. - mówiła cicho, nie unosząc głosu - A ten dobry człowiek chciał mi tylko pomóc. Także w odróżnieniu od ciebie. Więc daruj i oszczędź sobie te dziecinne parodie... A ty mówisz, że to ja jestem dzieckiem... No wybacz. - wzruszyła ramionami.