Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kerende
Ateista z Wyboru
Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 1982
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Białystok
|
Wysłany: Pon 23:27, 03 Mar 2008 Temat postu: "Przygody Słońca i Księżyca..." |
|
|
A oto moje opowiadanko z Ele. Niestety ostatnie miejsce w konkursie, ale konkurencja mocna. ^^
"Przygody słońca i księżyca..."
- Słońce już góruje. - szepnął białowłosy elf z długiem łukiem w ręce siedzący na gałęzi. - Czemu oni się nie pojawiają?
- Nie wiem... - stwierdził obojętnie drugi. Ten członek starszego ludu siedział na gałęzi wyżej. Blond włosy zakrywały mu ramiona. Siedzieli tak już parę godzin. Obserwowali trakt, ponieważ dostali informację, że będzie przejeżdżał tędy większy transport cięciw i strzał do Karthangu. Jak dla każdej grupy zbójeckich elfów taki przewóz był im potrzebny do rekrutacji nowych członków. Po następnej z wielu chwil czekania usłyszeli stukot końskich kopyt przerywanych turkotem kół.
- Jadą... - szepnął białowłosy. - Jak myślisz? Ile stóp?
- Nie wiem A'thig... - widać rutyna dawała się we znaki. Owe zachowanie Elfa mocno tłumiło podniecenie kompana z łukiem. - Obstawiałbym... 200? 250 maksimum.
- Pff... - parsknął tłumionym śmiechem Elf. - Nawet nie zdążą zobaczyć co się dzieje. Daje im nie więcej niż 30 sekund.
- Żebyś się nie zdziwił... Żebyś się nie zdziwił... - Elf wstał i wyciągnął się. - Trzeba zawołać chłopaków. - złożył dłonie na ustach i perfekcyjnie wydał dźwięk kukułki. A'thig spojrzał na równoległe do nich drzewa. Po chwili coś błysło w koronach drzew. Elf nie miał wątpliwości. Były to wyciągane miecze. Sam wyciągną strzałę i naciągną ją na cięciwę.
- 3... - szepnął. - 2... - cisza, która zapanowała pozwalała na usłyszenie oddechów blondyna, które przerwał dźwięk milszy dla każdego wojownika. Dźwięk wyciąganego ostrza. - 1... - wóz wyrównał się z nimi. - Do zobaczenia na tamtym świecie. - lot strzały był perfekcyjny. Poszybowała w szyję woźnicy. Z drugiej strony gościńca pojedynczy strzał powędrował w wóz pokryty cienką płachtą. Usłyszano tylko głuchy krzyk. A'thig odłożył łuk i kołczan. Wyjął miecz z pochwy, który rozbłysł odbijanym światłem słońca. Dwaj Elfowie zeskoczyli na ziemię. Wyszli na trakt, aby spenetrować wóz. Dwójka pozostałych także wyszła z mieczami w dłoniach. Jeden z nich miał szramę przez całą twarz, a drugi niższy charakteryzował się brakiem ucha.
- Dobra intuicja Danthe. - powiedział blondyn do tego ze szramą.
- Dziękuję Roflo. - odparł po chwili. Zbliżali się do wozu, gdy z niego wyskoczył krótko ostrzyżony mężczyzna. Wyciągną dwa miecze i spojrzał po zebranych elfach.
- Witam szanownych panów... - powiedział mierząc wszystkich wzrokiem. - Przestawiać się nie będę, a przejdę od razu do rzeczy. - jednym szybkim skokiem dosięgną A'thiga i ciął.
- Widzisz A'thig... - powiedział stojący obok Roflo. - Podniecenie może być nie zdrowe. - białowłosy elf trysnął krwią. - Szkoda chłopaka. - blondyn odsunął się nie chcąc przeszkadzać dwóm kolegom. Zaatakowali na raz. Jeden od prawej drugi od lewej. Człowiek zablokował obydwa ataki mieczami. Szybkim piruetem wyszedł spod nacisku. Elfowie nie pozwolili mu na chwilę odpoczynku. Mężczyzna stając tyłem został zaatakowany w plecy. Nie odwracając się nawet założył ostrza za plecy. Ponownie nie został nawet zadraśnięty. Przekręcając miecze przejechał po stali Elfów bliżej ich kling. Szarpnął swą bronią do przodu, a zarazem i obydwu członków starszego ludu. Stracili równowagę i polecieli do przodu. Po chwili wylądowali na ziemi z mieczami w sercu.
- Teraz czas na ciebie... - stwierdził odwracając się do Roflo. - Obnaż swoje ostrza i pokaż co potrafisz. - ruszył szybko na Elfa. Przeciwnik człowieka wyjął szybko ostrza i zablokował obydwa cięcia z góry. Udało mu się to wykonać jednym ostrzem więc drugim kontratakował. Pchnął w mężczyznę, ale ten odbił w drugą stronę i odskoczył do tyłu. - Było blisko... - spokojnie krążył wokół Elfa machając mieczami. - Koniec rozgrzewki.
- Też tak sądzę. - zgodził się Roflo patrząc na zadowoloną twarz mężczyzny. Tym razem on zaczął pierwszy. Ruszył ku niemu z ostrzami spuszczonymi do dołu, które szorowały o kamień. Człowiek ciął na wysokości klatki dwoma ostrzami. Skrzyżował ręce. Elf uchylił się do tyłu i uniknął cięcia. Zanurzył się pod mieczami mężczyzny. Jednym ostrzem podbił bronie człowiek, a drugim ostrzem pchnął w brzuch. Wróg elfa plunął krwią.
- To koniec. - powiedział po chwili. Energicznie wyciągnął miecz i odbił bezwładnie spadające na niego ostrza. Przeciwnik padł nieżywy na ziemię. - Czemu nikt mnie nie słucha. Mówiłem, że podniecanie się takimi błahostkami jest nie zdrowe... - ruszył w kierunku wozu. Odsłonił płachtę. Było tam wszystko tak jak miało być. Ruszył na przód pojazdu. Zrzucił woźnicę i wziął lejce. Delikatnie nimi strząchną. - No... Wio.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|