Sklep wielobranżowy

Deithe

- Sokoła z rozkazami wysłał Derek, ale nie wiem ilu ich tam, jest, naprawdę... - powiedział zrozpaczony bandyta.

Lenie nie udało się nikogo dostrzec.

Leanna

- Dziecięca piosenka, lecz czy i głos dziecięcy?.. - mruknęła cicho, włożywszy dłoń do torby i delikatnie głaszcząc miekkie futro Kocura. Przez płutno wyczuła kształt Celi, która spoczywała w drugiej kieszeni torby. - Pójdźmy więc od razu do tego urzędu, póki myślą, że już leżymy martwi.

Fist

Fist szybko zabił drugiego bandyte (wybaczcie ze tak bez rzutow koscia, ale i tak bym go meczyl az by skonal).
- Nic nie wiedział - usmiechnął się - Nieprzydał sie nam, szkoda. To ruszamy.
Fist wysłał informację do duchów, by po przeszukaniu okolicu udały się w ślad za jego energią, wyczuwalną dla nich z daleka, jako że duchy są już nią nieco przesiąknięte.

Jurgin

Jurgin spojrzał na Fista i na drugie zwłoki - Taaaa - powiedział niepewnie, ale już po chwili się otrząsnął - No to chodźmy, mamy jakiś plan, czy po prostu wywalamy kopniakiem drzwi i wybijamy wszystkich? Nie zrozumcie mnie źle, ale może nie trzeba było zabijać tych dwóch. Może oni też byli zmuszani do współpracy?

Kasandra Wredna

- Święta racja Jurginie. Ale Pan Nekromanta po prostu uwielbia zabijać, prawda? Kobiety i dzieci też? Czy tylko dużych i silnych wojowników? - warknęła wojowniczka - Myślę, że możemy zasugerować, że wywalimy kopniakiem drzwi i wybijemy wszystkich. - zwróciła się do Jurgina, po chwili dodała - Ale na to pewnie będą przygotowani. Nadzorca raczej wie, że z nami nie ma łatwo. Pewnie im to powiedział. Dla lepszej zabawy...

Ruszyłapowoli w stronę urzedu miasta.

Jurgin

Jurgin idzie za Kasandrą.

Leanna

Leanna rozejrzała się jeszcze po pobojowisku, wzdrygnęła lekko i podążyła szybkim krokiem za pozostałymi.

Deithe

Po drodze dołączył do nich Dan i dwóch drwali.
- Pomyślałem, że przyda wam się pomocna dłoń... albo topór...
Dotarli zakurzoną drogą do Urzędu miasta, mijając przy tym kilka trupów.

<next post's in the City Hall pls Razz

>

Fist

- Pustynia...Ciekawe miejsce - uśmiechnął się - Niezagłębiałem się w nią, ale przebywałem na takim jednym pustkowiu, było całkiem przyjemie.

Kreeth

Kreeth stanął obok Kasandry i Jurgina.
- Witam, chyba nas sobie nie przedstawiono. - rzekł na widok Anny. - Jestem Kreeth, druid. - druid ukłonił się.

Deithe

Anna odgarnęła z włosów jakiś niesforny kosmyk i spróbowała schować się za miotłą na widok przybyszów, ale jednocześnie uśmiechnęła się.
- A witajcie, witajcie! I ty witaj, druidzie. - Skłoniła się przed nim. - Wejdźcie, proszę, odkąd oczyścili drogę, mam trochę świeżych dostaw. Zaraz wam coś zrobię. A u nas w sumie spokojnie, nic takiego się nie działo, choć martwiliśmy się o was, gdy tak nagle zniknęliście...

Kasandra Wredna

- Oczyścili drogę do Wulkanu? - zapytała wojowniczka z niedowierzaniem - Świetnie. Nie wyrusza przypadkiem jakaś pielgrzymka w najbliższym czasie? Może by nas wzięli do ochrony...

Deithe

- Od strony Draknor przyszło kilkoro ludzi w białych strojach, może ich zapytacie? Z tego co widziałam to zatrzymali się w "Podkówce" - Spróbowała być pomocna Anna.

Jurgin

- Ludzie w białych strojach? Kto to może być? I tak mieliśmy iść do karczmy odpocząć, więc zaraz sami się przekonamy.

Leanna

- Nie wiem dlaczego, lecz opis przypomina mi jakiś zakon lub coś w tym rodzaju... Być może kapłani? - dziewczyna kiwnęła głową w stronę Anny. - A ja mam przy sobie coś, co jednak powinno pozostać przy tobie, Anno. - zdjęła z palca pierścień światła, który dziewczyna im kiedyś podarowała. - To w końcu coś cennego dla ciebie... Wspomnienia... - podała go jej.

Kasandra Wredna

- Koło wulkany jest klasztor Drakonów. To pewne kapłani albo pielgrzymi. - odpowiedziała wojowniczka - Tak czy siak możemy nieźle zarobić jako eskorta...

Deithe

- O... dziękuję bardzo. - Dziewczyna wzięła od Leanny pierścień. - Mam nadzieję, że do czegoś się wam przydał. Jak byś go jeszcze chciała, to spytaj. A co do tamtych to przewodził im taki starzec z siwą brodą. To znaczy szedł na czele i wyglądał tak.. no... przywódczo, wiecie. - Anna ściszyła głos jakby nie pewna czy dobrze mówi.

Jurgin

- Anno, mam jeszcze pytanie, powiedz jak wygląda sytuacja w mieście, czy jest już jakiś burmistrz, czy stworzono nową milicję?

Deithe

- Póki co za wcześnie na wybranie burmistrza, ale myślę, że zostanie wybrany Dan. Jest popularny w mieście i przysłużył się przy wyzwoleniu nas od Milicji. - Oczy sklepikarki błysnęły w rozmarzeniu. - Co do milicji to nie. Mamy dość milicji po tamtych. Myśleliśmy o zatrudnieniu dwóch czy trzech najemników lub myśliwych do ochrony przed dzikimi zwierzętami.

Jurgin

- Dan wygląda na dobrego człowieka, zapewne będzie dobrze zarządzał miastem. Ale na nas już czas musimy po tym wszystkim trochę odpocząć. - Jurgin odwrócił się w stronę Kasandry i Leanny - idziemy do karczmy?